Miesiąc temu w przedszkolu Franka był "Dzień Rodzica"- wspólna impreza z okazji Dnia Matki i Ojca.
Dzieci musiały nauczyć się wierszyków i piosenek, tańczyły...
Spędziłam z Frankiem sporo czasu nad wierszykami, nawet na spacerach starałam się z nim powtarzać
Piosenek nie znałam, więc zostawiłam to w 100% nauczycielce
W domu mówił pięknie, na próbach podobno też (p. dyrektor po występie podeszła do mnie i męża i mówiła, że na próbach musieli zabierać Frankowi mikrofon, bo było go słychać w całej szkole
) a w czasie przedstawienia ledwo było go słychać. Wstydził się całej tej publiczności i mówił cichutko. Inne dzieci tak samo.
Po przedstawieniu dostali brawa i gratulacje od widowni i nauczycieli, ale każdy podkreślał, że nam się podobało tylko było za cicho
Nie było sztucznego napychania dumy dzieci, skoro mogły postarać się lepiej
No i obiecali nam (troszkę "podpuszczeni" przez p. dyrektor), że następnym razem będzie głośniej
Tak samo jest z obrazkami dzieci- nie wmawiam Frankowi, że rysuje super-hiper-świetnie
, jeśli wyjeżdża za kontury obrazka, to mówię mu, żeby następnym razem postarał się bardziej