No ja już poród mam za sobą... nie ma co pytać kto jaki miał bo i tak każdy poród jest inny.
Ja swój nie wspominam najlepiej przez to że jedna zmiana totalnie mnie olewała i przez to prawie co nie doszło do tragedii.. Mała zachłysnęła się wodami bo przycisnęła sobie pępowinę jak wychodziła i nie oddychała. Musieli ją ratować, dostała jedynie 4 punkty Apgar. Jedynie co pamiętam z tej chwili to mina męża i lekki jęk malutkiej jak zaczęła oddychać.
Mnie mała dosłownie rozerwała od środka bo wychodziła z rączką przy buzi i oprócz 3 szwów na zewnątrz bo mnie przecięły to miałam ich mnóstwo w środku, których nie czułam jak mnie szyli. Adrenalina robi swoje.
Jedno co jest pewno to bólu sie nie pamięta zaraz jak się dziecko urodzi.
Dla mnie sam poród nie był jakiś koszmarny, urodziłam w ciągu godziny od rozwarcia 6cm, po tym jak zmieniła się obsada i konkretna położna zabrała się za mnie.
Jedynie czas spędzony później w oczekiwaniu na dziecko, które dostałam na normalną sale dopiero na 3 dzień... I widok innych matek, z którymi zdążyłam się zaprzyjaźnić, już ze swoimi dziećmi, gdy ty nie możesz swojego tak naprawdę jeszcze przytulić to najgorsza rzecz jaka może spotkać matkę.
Także nie ma co się obawiać za wczasu bo przez tydzień leżenia w szpitalu widziałam bardzo wiele kobiet, które rodziły jak maszynki
godzina dwie i po wszystkim