Strona 2 z 3

Re: Kto miał nie miłe przeżycia w szpitalu?

PostNapisane: 12 cze 2012, o 08:28
przez Magdusia_Lg
marzusiaa, najlepiej wypytać naszych mam i babć o rady, bo jak widać nie zawsze w szpitalu można liczyć na pomoc. Ja wiem, że tam gdzie teraz będę rodziła, jest cudowny personel, więc nie mam się czego obawiać. Na pewno chętnie pomogą.

Re: Kto miał nie miłe przeżycia w szpitalu?

PostNapisane: 12 cze 2012, o 09:00
przez marzusiaa
No niestety nie można zawsze liczyć na szpital.rzecz w tym że położne w szpitalu od tego są żeby ci pomóc i pokazać jak zajmować się dzieckiem a nie przesiadywać na recepcji.Może to wina szpitali w małych miastach.Koleżanki które rodziły we Wrocławiu obojętnie w którym szpitalu strasznie zachwalały sobie tamtejszą opiekę.Wiecie co jest najśmieszniejsze?Że szpital w Oławie nie ma ani 1zł długu i ogromne fundusze Unijne ale standardy opieki do unijnych nie należą i to mnie boli.Sale są obskurne,bez telewizorów,łazienki obleśne a ja zastanawiam się co oni z pieniędzmi robią.Czytałam wypowiedzi dziewczyn co zabrać do szpitala i pisały że w większości szpitali dostajesz pieluszki,podkłady i jakieś kosmetyki-a tu-wszystko musisz mieć swoje oprócz rzeczy dla dziecka.Ja przy pierwszym porodzie nie kupiłam wkładów poporodowych to mnie omal nie pogryzły że musiały bidulki dać szpitalne.Mam nadzieję że kiedyś to wszystko się zmieni.

Re: Kto miał nie miłe przeżycia w szpitalu?

PostNapisane: 12 cze 2012, o 09:04
przez marzusiaa
Aha i jeszcze chciałam ci życzyć żeby maluszek urodził się zdrowy i szybkiego porodu bo widziałam że lada dzień rodzisz.Napisz jak się czujecie jak będzie po.Pozdrawiam!

Re: Kto miał nie miłe przeżycia w szpitalu?

PostNapisane: 12 cze 2012, o 09:19
przez Magdusia_Lg
marzusiaa napisał(a):No niestety nie można zawsze liczyć na szpital.rzecz w tym że położne w szpitalu od tego są żeby ci pomóc i pokazać jak zajmować się dzieckiem a nie przesiadywać na recepcji.Może to wina szpitali w małych miastach.Koleżanki które rodziły we Wrocławiu obojętnie w którym szpitalu strasznie zachwalały sobie tamtejszą opiekę.Wiecie co jest najśmieszniejsze?Że szpital w Oławie nie ma ani 1zł długu i ogromne fundusze Unijne ale standardy opieki do unijnych nie należą i to mnie boli.Sale są obskurne,bez telewizorów,łazienki obleśne a ja zastanawiam się co oni z pieniędzmi robią.Czytałam wypowiedzi dziewczyn co zabrać do szpitala i pisały że w większości szpitali dostajesz pieluszki,podkłady i jakieś kosmetyki-a tu-wszystko musisz mieć swoje oprócz rzeczy dla dziecka.Ja przy pierwszym porodzie nie kupiłam wkładów poporodowych to mnie omal nie pogryzły że musiały bidulki dać szpitalne.Mam nadzieję że kiedyś to wszystko się zmieni.

marzusiaa, ale ja będę rodzić w małej miejscowości i to właśnie tutaj jest ten wspaniały personel. Zdarzają się oczywiście wyjątki, ale ogólnie duży + dla nich. Ponadto ja również będę musiała mieć swoje pieluchy, kremy czy podpaski po porodzie. Dostanę paczki po porodzie, ale tam będzie pewnie tylko jakaś próbka i może jedna pieluszka. Pierwsze dziecko rodziłam w Warszawie i też musiałam mieć wszystko swoje, a personel by taki sobie, więc nie zgodzę się, że niemiły personel jest w małych miejscowościach.
marzusiaa napisał(a):Aha i jeszcze chciałam ci życzyć żeby maluszek urodził się zdrowy i szybkiego porodu bo widziałam że lada dzień rodzisz.Napisz jak się czujecie jak będzie po.Pozdrawiam!

Nie dziękuję :) Na pewno dam znać.

Re: Kto miał nie miłe przeżycia w szpitalu?

PostNapisane: 16 cze 2012, o 13:49
przez olczak
ja zostalam bardzo niemile potraktowana w szpitalu, kiedy niestety stracilam swoją pierwszą ciążę. leżałam na patologii gdzie zostałam przyjęta z lekkim krwawieniem, kilka dni póxniej w nocy dostałam bardzo mocnych skurczy poszłam więc do pielęgniarek, które spały więc po ciuchu zapukałam prosząc o coś przeciwbólowego to najpierw się na mnie wydarły, że śpią a ja im przeszkadzam, na co jedna rzuciła w moim kierunku, że czym tu się przejmować jak i tak nic się już zrobić nie da... ja wtedy przeżywałam swoją wielką tragedię, a ona miała pretensję, że je obudziłam?
złożyłam oczywiście skargę na te panie, bo nie chciałam by kobiety trafiające na ten oddział z przyczyn jak moja zostały przez nie tak bezdusznie potraktowane. mam nadzieję, że na piętrze porodowym i noworodkowym będzię zupełnie inaczej i chyba tak jest bo wiele moich koleżanek chwali sobie opieke własnie na tych oddziałach.

Re: Kto miał nie miłe przeżycia w szpitalu?

PostNapisane: 16 cze 2012, o 13:56
przez Magdusia_Lg
Akurat szpital, w którym ja będę rodzić, nie jest taki duży. Patologia, ginekologia, położnictwo i porodówka są na jednym piętrze, a tak naprawdę tylko ginekologia jest oddzielona od 3 pozostałych. Na patologię przeznaczona jest 1 sala, położnictwo może ma 3 sale, no i sala porodowa z dwoma łóżkami. Do tego dochodzi 1 sala porodów rodzinnych, którą ja bym chciała, ale rodzić i tak będę na porodowej, dopiero po zostanę tam położona.

Re: Kto miał nie miłe przeżycia w szpitalu?

PostNapisane: 20 cze 2012, o 11:05
przez karolajnaa
to ja Wam napiszę, jak mnie potraktował lekarz na patologii ciąży i jak załatwiła mnie położna

trafiłam na ten oddział z poronieniem zatrzymanym, wsadzili mi tabsy na wywołanie poronienia, krwawiłam jak zarzynana świnia, ale nic więcej z tego nie było, niestety położna kazała mi przestać jeść, bo "w każdej chwili może Pani trafić na zabieg", w nocy tak się ze mnie lało, że wezwała lekarza z dyżuru [owego pana miałam okazję poznać, kiedy pierwszy raz trafiłam do szpitala ze skierowaniem o bradykardii płodu i ten sam pajac powiedział, że na tym etapie nie ma czegoś takiego jak bradykardia, a chwilę później okazało się, że serce mojego maluszka przestało bić...]

posadził mnie na samolot, sprawdził i mówi: "Tu się nic nie dzieje. Pani Karolino, coś my się za często spotykamy". Ja wkur***ona, aż mnie nosiło ze złości, ale z taktem odpowiedziałam: "Wolałabym inne okoliczności tych spotkań". Poryczałam się i wróciłam do sali. Rano przyszedł na obchód pan docent (chłodny w obejsciu aczkolwiek uprzejmy człowiek) i pytam go, czy mogę już zacząć jeść, bo nie jadłam już od 18 godzin, a on oczy w słup postawił i mówi: "Ale ja Pani jeść nie zakazywałem", no to powiedziałam mu o całej akcji, wsadził mi osobiście kolejne dwie tabsy i tym razem dość szybko doszło do poronienia, a ja cały czas bez jedzenia, salowa mówiła, żeby żarcie sobie schować, bo będę mocno głodna i tak zrobiłam, łyżeczkowanie miałam ok 21, koło 24 mogłam w końcu zjeść (po prawie 1,5 doby...)

Re: Kto miał nie miłe przeżycia w szpitalu?

PostNapisane: 20 cze 2012, o 11:39
przez brydziula6
W naszym szpitalu, już kiedyś opowiadałam historię ordynator ginekologii i położniczego jest strasznym chamem... Wszyscy twierdzą, że jako ginekolog (prywatnie jak się chodzi) jest do rany przyłóż a w szpitalu masakra...

Re: Kto miał nie miłe przeżycia w szpitalu?

PostNapisane: 20 cze 2012, o 12:04
przez marzusiaa
Kochana to nie jest jedyny taki lekarz.Tak jest w większości przypadków.Moja kumpela z pierwszą ciążą chodziła do jakiegoś faceta.Jak poszła rodzić to wszyscy ją w d..mieli a jak przy drugiej ciąży chodziła do lekarki która odbiera w szpitalu to jej omal na rękach nie nosili.W naszych szpitalach panuje taka prywata że szkoda gadać...Żałuję tylko że sama się do niej nie pofatygowałam przy pierwszej ciąż bo może teraz wspominała bym lepiej tamtejszy pobyt.W sierpniu czeka mnie następny...i nie spodziewam się żadnej poprawy..

Re: Kto miał nie miłe przeżycia w szpitalu?

PostNapisane: 20 cze 2012, o 12:05
przez brydziula6
Dla mnie to pierwszy poród ale tyle się od siostry swojej nasłuchałam (rodziła tam 3 razy), że na samą myśl się boję....