Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
I dobrze, że są takie przywileje, bo przynajmniej prawo nas chroni jak my sami nie potrafimy się ochronić. Zawsze możemy oprzeć się na prawie a tak to by nas wykorzystywali jak tylko się da. Nie oszukujmy się, ludzie są różni. Jeden pracodawca rozumie, że kobieta jest w ciąży i traktuje ją ulgowo a drugi ma to zupełnie gdzieś a czasem nawet i gorzej, bo uważa, że jest gorszym pracownikiem i myśli: "nie myśl sobie, że jesteś w ciąży to ci odpuszczę"....a o dziecko trzeba dbać od początku.
Może i tak, że same jesteśmy sobie winne, ale chciałabym zobaczyć jak to faktycznie każdy leci do pracodawcy i powołuje się na paragrafy. Moim zdaniem w pracy po za paragrafami ważna jest też atmosfera. Jeśli mój szef jest fair, dobrze mnie traktuje, dobrze płaci, daje premię, idzie mi na rękę z urlopem, itp. to normalnie myślący człowiek nie poleci z byle paragrafem, żeby to zepsuć. Tak było ze mną, choć akurat wtedy fair nie był, aczkolwiek zastanawiam się, czy nie wynikało to bardziej z przyzwyczajenia, że zawsze jestem w gotowości i nie pomyślał, że robi mi krzywdę. Liczyłam, że w ciąży będę długo pracować, bo czułam się dobrze. Myślałam, że jak poczuję się zmęczona to wtedy z nim pogadam, nie o paragrafach, ale jak człowiek z człowiekiem. Nie spodziewałam się tylko, że jak mnie sieknie to po całości...
Szef jest fajny dopóki pracujemy bez zarzutów, nie ma do nas zastrzeżeń itd. Dopiero jak pojawia się ciąża okazuje się, że ten fajny szef wcale nie jest taki miły...Oczywiście szefowie są różni. Moja kierowniczka mimo, że sama nie ma swoich dzieci była bardzo w porządku co do mojego stanu, sama mi proponowała czy nie chce wcześniej wyjść, sama mnie poinformowała, że jak mam wizyty u lekarza to nie muszę brać żadnego urlopu tylko idę na ile potrzebuje a potem normalnie przychodzę do pracy i jest to przywilej ciężarnej. Więc i jak byłam w porządku, pracowałam do 6 miesiąca, wyszkoliłam koleżankę na moje miejsce i dopiero poszłam na zwolnienie. Ale wiem, że jest różnie...Moja koleżanka jak oznajmiła że jest w ciąży, to jej szefowa powiedziała "co Ty sobie wyobrażasz" "w ogóle nie myślisz o firmie...." itd, dziewczyna od razu za tydzień poszła na zwolnienie i już się nie pokazała...A nie można by było inaczej?
No właśnie trzeba być człowiekiem a nie patrzeć tylko na pieniądze. No to się nasiedziałaś w domu Ale oczywiście są przypadki, kiedy nie można pracować. Ja bym się chyba zanudziła, bo przez cały czas byłabym sama. Potem jak już się zrobiło zimno to jeszcze jeszcze, bo nie chciało się z domu wychodzić, ale latem wolałam jechać do roboty.
nie nudziłam się ani jednego dnia, starałam sobie tak zaplanować dzień żebym się nie wymęczyła a i czas szybko płynął:) teraz już troszkę gorzej bo jest zima śnieg za oknem, ślisko i nie wychodzę już tak często bo boje się o poślizgnięcie... Z mężem czasem wyjdę ale to mało i tak według mnie mam ruchu ale no cóż lepiej to niż bym miała się męczyć w 37 tc z brzuszkiem w upalny dzień....
No to super potrafisz sobie zorganizować czas a mieszkasz w mieszkaniu czy w domu? Jak ja poszłam na zwolnienie to już przestałam wychodzić z mieszkania, bo wszyscy znajomi w pracy, mąż w pracy a sama nie chciałam się włóczyć po mieście. Poza tym było już zimno, bo poszłam na zwolnienie od połowy października.
Każdy z nas jest inny, ja na przykład lubię pracę przy komputerze, tak pracowałam i zamierzam tak nadal pracować mi akurat taka praca nie przeszkadza, wiem, że wzrok się psuje, na kręgosłup to źle robi itd, ale cóż, poza tym nie ja nie siedzę sztywno 8h, tak jak pracowałam, a to do drukarki musiałam podejść, a to coś skserować, a to do łazienki, a to do innego działu podejść - to nie jest tak dosłownie 8h