hehe oj jak miło jest ten czas powspominac
Przy pierwszej ciąży wylądowałam w ostatnim miesiącu 2 razy w szpitalu,raz 1 stycznia gdzie byłam sama na całym oddziale płakałam bo nie miałam do kogo się odezwac,pielęgniarki szalały i bawiły się na maksa a ja z bólami tak sobie samiutka na sali odpoczywałam,dostałam zastrzyk na wstrzymanie,udało się ciąże jeszcze podtrzymac około 2 tygodni.
Każdy lekarz jaki mnie badał mówił że dzieciątko się urodzi małe i ze poradzę sobie szybko a tu ponad dobę się męczyłam a synek miał 4,5kg i miał 60 cm,troszkę miałam komplikacje przy porodzie ale stwierdziłam że chcę jeszcze jedno dziecko.
Mój ostatni miesiąc był pełen obaw o zdrowie dziecka i o poród. Pakowałam torbe. Szykowałam ciuszki,z mężem szykowaliśmy pokoik było cudownie,dzieciątko kopało bardzo i w nocy nie dawało mi spac. Ostatnie dni ciąży nie spałam prawie nic.
Z córcią było zupełnie inaczej.Byłam bardziej doświadczona i nie skupiałam się aż tak na ciąży ale na tym pierwszym dziecku aby nie czuł się zazdrosny. Nie miałam żadnych bóli brzucha i skurczów.Córcia była delikatniejsza i mniej mnie kopała i dawała mamie się wyspac.
Pamiętam tyle że na 2 tygodnie przed wskazanym terminem ogromnie chciałam juz urodzic,chodziłam dużo po schodach,jadłam ananasy bo niby wywołują skurcze,tańczyłam itd a tu nic. Urodziła się dzień po terminie i nic nie pomogły metody przyśpieszenia porodu. Urodziła się w same lato także było mi o tyle lepiej że nie musiałam dbac o odpowiednią temp. w pomieszczeniach itp. Nie musiałam się grubo ubierac,jedynie nogi mi puchły musiałam moczyc je w chłodnej wodzie