Dziewczyny nie wiem jak Wy, ale ja mam już dość, już coraz ciężej mi ukrywać irytację jak ktoś mi mówi co mam robić. Czasem mam wrażenie, że mnie traktują jak upośledzoną i myślą, że chcę krzywdę zrobić swojemu dziecku, które de facto jeszcze nie przyszło na świat.
Ciągle tylko "Teraz to Ty dużo ruchu potrzebujesz" ( nie ważne, że lekarz zalecił dużo wypoczynku) "Wyprawki, teraz nie kupuj, bo za wcześnie" , "Po co tyle kupujesz? to Ci nie będzie potrzebne" "Po co Ci przewijak, można na łóżku zmieniać pampersa"
Najgorzej było w pierwszym trymestrze. Ponieważ dopiero co kupiliśmy mieszkanie, na czas remontu mieszkaliśmy u teściów. Ile ja się wtedy nasłuchałam. Położyłam się, bolał mnie brzuch, a teściowa "To niedobrze, oglądałam program, że kobietę bolało i poroniła. Mnie tam w ciąży nic nie bolało" dodam, że byłam świeżo po konsultacji z lekarzem i wszystko było ok.
Wczoraj całkiem przyjemna pogawędka ze znajomymi zamieniła się w bardzo dla mnie irytującą sytuację, bo przecież nie mogę wózka dla dziecka kupić takiego jak chcę (mimo świetnych opinii) tylko taki jak oni mieli.
Uff wygadałam się, trochę mi ulżyło
Wy też tak macie? Wokół Was też pełno jest takich osób, co wiedzą lepiej od Was i Waszego lekarza co jest najlepsze dla Was i Waszego dziecka? Opowiadajcie, zapraszam.