Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
myślę, że czasem kazda z nas tak ma... kiedyś jak córcia miała 6 miesięcy wyszłam po kłótni z domu zostawiając męza samego z dzieckiem. Poszłam na długi spacer, siadłam na ławce i myślałam jak jestem zmeczona i że mam powoli dość...i wtedy przysiadł się do mnie jakiś gośc zaproponował drinka i spotkanie. Hmmm trochę mnie to ucieszyło, że pomimo tego zmeczenia nadal jestem atrakcyjna i nie jest tak ze mną źle...ale własnie rozmowa z tym gościem uświadomiła mi jak bardzo jestem szczęśliwa opiekując się córeczką itd. wróciłam do domu, gdzie mąz oczywiście sobie super poradził sam, ale chyba oboje wtedy doświadczyliśmy, że i ja potrzebuję odpoczynku i odskoczni.
Uśmiech dziecka wynagradza. Gorzej gdy maluszek też ma cały czas dość, bo jak wcześniej wspomniano to kolki, to ząbki, to katarek, pełna pieluszka, głodomorra.... i można tak wymieniać do rana. Jeszcze gorzej, gdy do tego dochodzi poczucie osamotnienia... Zachlastać się to mało, a spacerki, herbatki, herbatniki nie są w stanie oddać poczucia sprawiedliwości.
Natura to sprytny wynalazek;p bo rzeczywiście wystarczy jeden niepełny uśmiech Skarbusia, by działał lepiej niż kawa, osładzał bardziej niż pyszna czekolada, był cieplejszy niż słońce latem... chociaż przed chwilą było się w czarnej dziurze nastroju i MIAŁO SIĘ JUŻ DOSYĆ.
Raczej już nie mam czasu na takie myśli, bo i tak wiele rzeczy musi być zrobionych więc po co narzekać skoro sobie tylko humor psujemy i nic to nie zmienia
Nigdy nie miałam dość. Staraliśmy się o dziecko prawie dwa lata, robiłam mnóstwo badań i bałam się, że nie będę mogła mieć dzieci, ale okazało się, ze wszystko ze zdrowiem ok, ale czasami sie nie udaje. Teraz jestem zbyt szczęśliwa, zeby mieć dość