Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
a mi sie kroi praca od połowy lutego i już teraz przezywam, że trzeba będzie zostawić córcie z obcą osobą, której jeszcze nie mamy. jest we mnie wiele lęku i nie wiem jak to będzie bo do tej pory stawialiśmy na opiekę nad dzieckiem.
Ja z kolei nie pracuję , spędzam z córką całe dnie, a sprzątam przeważnie gdy ona śpi po południu. Z jednej strony chciałabym znalezć pracę choć to trudne w mojej miejscowości i okolic , a z drugiej nie chcę zostawiać Kamilki z kimś obcym.
ja z kolei dopiero zaczęłam roczny urlop rodzicielski i jestem przeszczęśliwa. starszy syn chodzi do przedszkola, więc do południa spędzam czas z małą dzidzią, a popołudniu gdy syn wraca z przedszkola a mąż z pracy, spędzamy czas razem jak narazie staram się nie myśleć co bedzie za rok, bo mnie to przeraża...
ja jutro jadę do dwóch żłobków żeby obejrzeć i zdecydować gdzie ewentualnie oddać córkę jestem smutna a mąż się cieszy, bo mała będzie w grupie z dziećmi jest mi bardzo ciężko.
Wiem co czujesz nastka nie wiem czy mnie też to nie czeka, z jednej strony pieniążki są potrzebne a z drugiej tak samo serce mi się kroi jak pomyślę o żłobku, ja mam jeszcze na tyle dobrze, ze mam szanse pracować ze swoim dzieckiem, do tej pory trochę pracowałam, kilka godzin dziennie, ale pracowałam Praca ze swoim dzieckiem ma swoje plusy i minusy, nie ukrywam, że moje dziecko jest na pierwszym miejscu, tzn najbardziej na nie zwracam uwagę. Moja praca to cztery 3-letnie dziewczynki, więc za dużo tych dzieci nie miałam, ale jednak trzeba zrobić zajęcia, wydawać posiłki, sprzątać i pilnować wszystkich. Miałam wyrzuty sumienia, ze za mało czasu poświeciłam tym dziewczynką choć starałam się robić wszystko jak najlepiej. przerabiałam z nimi nawet angielski ale to nie te wątek. Chwile jakie spędzam z dzieckiem zarówno w domu jak i w przedszkolu, bo jeszcze chciałam dodać, ze mój brzdąc w przedszkolu bardzo dobrze się odnajdywał i świetnie bawił są dla mnie najpiękniejszymi chwilami w życiu, z każdym dniem jest inaczej, z każdym dniem jest coś innego. Twarz mi się śmieje non stop. Oczywiście zmęczenie też jest i trzeba czasami wyjść i odpocząć, ale nawet jak wychodzę na jakieś dłuższe zakupy czy spacer, chce jak najszybciej wrócić do mojego brzdąca
a ja ucieszyłam się warunkami w żłobku...fantastyczny żłobek, tylko trochę daleko od naszego mieszkania no i kwota zawrotna bo to prywatny. Mała piszczała zachwycona gdy pani dyrektor pokazała grupe w której będzie ale ja mam wiele dylematów. Jak mała zaśnie bez cyca w dzień? nigdy dłużej nie jest beze mnie więc jak to przeżyje? i w ogóle jak z jedzeniem i z wszystkim co mnie przyprawia o dreszcz a z drugiej storny rozmawiałam z rodzicami co dają dzieci do żłobka i mowić o niesamowitym rozwoju dzieci odkąd są w żłobku tylko jakim kosztem. Czy chodzić i mówić ma uczyć moje dziecko obca kobieta? kto ma uczyć zachowań, ja czy opiekunka? czy za marne pare złoty ma zrezygnować z towarzyszenia dziecku w tych ważnych chwilach? a z drugiej strony dawniej o wiele szybciej wracało się do pracy i jakoś to było. Może za bardzo się rozczulam nad sobą i dzieckiem.
Będzie dobrze ważne są opinie innych rodziców, popytaj jak ich dzieci rozwijają się w danym żłobku, czy ich dzieci są przelęknione itd, wiesz jak przychodzisz oglądać placówkę to zawsze wszystko pięknie wygląda, jest czysto i schludnie, panie są mile i uśmiechnięte. Troszkę pracuje w jednym żłobku i przedszkolu i sytuacja wygląda następująco. Na chwilę kiedy rodzice przyprowadzają maluszki jest czyściutko i wszystko wygląda tak jak powinno wyglądać, potem w ciągu dnia jest różnie. W tym żłobku o którym pisze jest sporo maluszków bo 12stka, to dużo i dwie Panie. W domu dajesz dziecku jeść co jakiś czas, 2-4 godziny, różnie, jak nie chce jeść o danej porze to próbujesz za chwilkę, w przedszkolu czy żłobku już tak nie jest, jak jest pora obiadowa i dziecko nie chce to dostanie przy następnych posiłkach. Chyba, że w innych żłobkach jest inaczej nie wiem. Panie w przedszkolu wiedzą o której przychodza rodzice po dzieciaki i na odbiory znów robi się czyściutko, dzieci są poprzebierane (bo jeśli chodzi o pampersy to dziecko potrafi w nim długo chodzić a na odbiór jest zawsze przebrane). Nie mówie, że Panie są złe i źle się opiekują maluchami, ale bądźmy szczere, przy takiej ilości nie będą wszystkich nosiły na rączkach nawet jak płaczą. Bardzo dużo zależy od człowieka, jak trafisz na babkę z powołaniem do pracy z dziećmi to pół biedy a jak na taką, która po prostu traktuje to jak robotę, którą trzeba wykonać i nie ma za dużo cierpliwości to już gorzej. Oczywiście życzę Ci, żebyś trafiła jak najlepiej i abyś miała rację z tym przedszkolem, które wybrałaś. Ja tylko napisałam to co sama widziałam.