Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
Mam do Was nietypowe pytanie. Jak mówicie na "siusiaka" jak rozmawiacie z synkami? Ja mówię "siusiak", ale z kolei moja koleżanka twierdzi, że to nieładnie, że nie powinnam tak uczyć dziecka i ona stara się nic nie mówić, a jak już musi, to mówi "ptaszek". A jak jest u Was?
Wcale nie jesteś dziwna, dziecku mówimy tak, aby rozumiało. Określenie "ptaszek" jest dobre dla dorosłego człowieka, gdyż dziecku "ptak" kojarzy się jednoznacznie. Ono jeszcze nie rozumie dwojakiego znaczenia słów.
My tez od początku uczyliśmy synka,że ma "siusiaka" i nic w tym dziwnego nie widzę.... Normalne. Choc on ostatnio zapytal kiedy jego siostrze urosnie siusiak.... Jak mu odpowiedzialam,że nigdy bo ona jest dziewczynką, to on na poczekaniu ułozył do tego tematu teorię. Najpierw stwierdzil,ze ona jest chyba niepełnosprawna ( rozmawialiśmy kilka dni wcześniej kto to jest osoba niepelnosprawna, bo maly chodzi do przedszkola zintegrowanego i dołączyła do grupy nowa koleżanka z niewladna w pelni raczką), więc jak Blanka nie ma siuraka to jest niepelnosprawna. Jak sie go zapytalam czy jego koleżanki w przedszkolu maja siuraki, to odpowiedział,że tak - takie kreski no to ja mu na to że Blanka też ma taka kreskę. No to on mi - a to ona ma, tylkoo zepsuty Czasami sama sie zastanawiam, skąd u niego biora sie te dziwne teorie....?
U nas też używamy określenia "siusiak". TO musi być określenie, które nie jest zbyt książkowe (jak. np. penis). Po prostu trzeba się poczuć dzieckiem i wejść w jego sposób myślenia. Zwykle najprostsze wyjścia są najlepsze:)
_____________________ "W miłości dwie wolności łączą się w jedną słodką niewolę."